Uffff. Rzym za nami. Codziennie po kilkanaście godzin biegania. Czas na zwolnienie tempa. Wieczorem opuszczamy gościnne pole u Ewy i jedziemy na zakupy. Potem późna kolacja w najbliższej pizzerii. Dokładnie mówiąc to w sąsiednim miasteczku Ciampino. Czyli 3 kilometry pokonaliśmy tego wieczoru.

Kolejnego poranka, czyli mówiąc dokładnie przed południem, ruszamy na południe. Trudno wymyślić coś oryginalnego. Z Rzymu przewodniki kierują nas na Castelli Romani, czyli wioski położone na wzgórzach Albano.
Ale zatrzymajmy się na moment przy wspomnianych przewodnikach. Przewodnikach turystycznych oczywiście. Drukowanych przewodnikach turystycznych! Mamy ich w tej podróży pełną plastikową skrzynkę. Leży obok mojego siedzenia i codziennie są wertowane, a sama skrzynka pęcznieje od materiałów, otrzymywanych w informacjach turystycznych. Z czego korzystamy? Od lat z czterech wydawnictw: 1. Przewodniki Wiedzy i Życia  2. Wydawnictwa Bezdroża  3. Podróże Marzeń  4. Wydawnictwa Pascal. Kiedyś to był nasz ranking. Na pierwszym miejscu było Wydawnictwo Hachette. Było, bo zniknęło z polskiego rynku. Było to wydawnictwo bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o stronę edycyjną i merytoryczną. Jednak cena w granicach 100 złotych za jeden tom sprawiła, że wydawnictwo wycofało się z polskiego rynku. Szkoda. Tymczasem po „latach suchych” odnalazły się na rynku przewodników Wydawnictwo Bezdroża. Są;Jest ono obecnie bezkonkurencyjne, jeśli chodzi o nadążanie za nowymi kierunkami zwiedzania, ale i rzetelność oraz aktualność informacji. Szczególnie  wysoko oceniam ostatnie dwutomowe wydanie Włochy. Format przewodników trafiony, nawet do większej kieszeni się zmieszczą. Ważne, przynajmniej dla nas informacje są: dni i godziny otwarcia obiektów, ich adresy www, ceny biletów, trochę ciekawostek, mapki i informacje co jeszcze interesującego można w okolicy zobaczyć. Jeśli Bezdroża nie zaczną „zatrudniać” jakichś trzecioligowych autorów przewodników, to jeszcze długo nie będą miały konkurencji na polskim rynku. Muszę w końcu napisać jakąś poważniejszą recenzję w tym temacie. Przez lata wydaliśmy sporo pieniędzy, zebraliśmy kilka półek różnych przewodników turystycznych, krajowych i zagranicznych. Więc może coś komuś się przyda z naszej wiedzy?
Ale na razie jedziemy przez wioski wulkanicznych wzgórz Albano.  Robimy przystanek w Castel Gandolfo. Na parkingu. Jest ich kilka przy drodze. Jest też jedno miejsce do darmowego zrzutu nieczystości i zatankowania czystej wody N 41.74389  E 12.64583. To taki parking przy szkole, ale ponieważ przy szkole, więc w miejscu tym obowiązują swoiste przepisy. Zakaz przebywania w tym miejscu kamperów między 13-15?. Dokładnych godzin z wrażenie nie zapisaliśmy. I jeszcze rano po godzinie 8.00? Poza tym można tam nocować. Zakazu parkowania tam kamperów w tych godzinach pilnuje lokalna policja, a związane jest to z przywożeniem i odbieraniem dzieci ze szkoły, przez rodziców z samochodami. Po półgodzinnym spacerze, przez tą letnią rezydencję papieży, pojechaliśmy dalej.

          Sermoneta. Miejsc do zatrzymania jest tu i w okolicy kilka. To znaczy, do samego miasteczka, położonego na szczycie wzgórza się nie pchamy kamperem, ale możemy zatrzymać się kilkaset metrów wcześniej N 41.54417  E 12.98917 Olbrzymi parking, ze wspaniałym widokiem na okolicę. Oświetlony. Poniżej, na skwerku jest kran z wodą. Jeśli komuś nie chce się wjeżdżać na górę, może zatrzymać się u podnóża miasteczka, na wielkich placach: N 41.55135  E 12.97754.

Sermoneta.

 

Sermoneta.

 

Sermoneta.

 


Jak juz jesteśmy w tym rejonie, to możemy rzucić okiem na Ninfa. To zaledwie dodatkowe kilka kilometrów, po płaskim. Jest to miejsce, gdzie przed wiekami było sobie zamczysko, a przy nim wioska. Wszystko to zostało przez człowieka opuszczone, a blisko 100 lat temu założono w tym miejscu, coś w rodzaju ogrodu botanicznego? Po prostu natura stopniowo opanowuje miejsce działalności człowieka. Niestety, w październiku miejsce to nie były już dostępne dla zwiedzających. Zatrzymaliśmy się tylko na krótko przy wejściu i kasach biletowych N 41.58320  E 12.95276.

          Gaeta. Miasteczko rozreklamowane. Z wieloma miejscami do zatrzymania się kamperem. Tak, tylko prawie wszystkie te miejsca, to po prostu zwykłe nadmorskie campingi. Poza sezonem oczywiście nieczynne. Więc nie ma gdzie stanąć? Jest. Jeden ogrodzony parking. Kampery 15 EUR za dobę, bez udogodnień (N 41.21232  E 13.57334). Pozostają jeszcze „niebieskie linie” (płatne miejsca postojowe) w cenie 1 EUR za godzinę. Więc tego miejsca nie polecamy podróżnikom.

My wróciliśmy kilka kilometrów do pobliskiej Sperlonga, gdzie szybko znaleźliśmy wielki parking, który po 30 września jest bezpłatny N  41.263307°  E 13.432043°. Samo miasteczko, takie sobie. Po sezonie prawie puste. Za to w okolicy, jest rzecz ze wszech miar interesująca.

To ruiny willi i grota cesarza Tyberiusza. Fajna jest historia tego odkrycia. W roku 1957 trwała przebudowa pobliskiej drogi. I nagle, w czasie robót ziemnych, różne starocie drogowcom się ukazały. Drogę nieco przesunięto , a archeolodzy odkryli wiele skarbów.

Grota jest poniżej ruin willi. Przed dwoma tysiącami lat były w niej prawdziwe cuda, obecnie w pobliskim muzeum eksponowane. Stanąć kamperem możemy na pobliskim parkingu, między drzewami oliwnymi. Parking free (poza sezonem) N 41.252618°  E 13.448102°. Możliwy nocleg.

Oto fragment ekspozycji muzealnej, odkrytej w grocie cesarza Tyberiusza. Wstęp do całego kompleksu 5 EUR.

I tak na spacerze, rowerze i obcowaniu ze sztuką dwa dni minęły. Obieramy kolejny kierunek -> Neapol. To znaczy, najpierw północne przedmieścia, bo tam też kilka ciekawych rzeczy jest. Wyjaśnijmy sobie też sprawę środowiska naturalnego Włoch. Nasze obserwacje – czym dalej na południe, tym gorzej.

Ma to też swoje plusy. Nie musimy być przesadnie „czujni” w obsłudze swojego kampera. Ciekawe co będzie dalej?