Lodówka.

O co chodzi z tą lodówką? To nic wielkiego, przecież jest w każdym domu! Tak w domu, a kamper to przecież dom, tyko że lepszy bo na kołach. Nie wyobrażam sobie ani domu ani kampera bez lodówki. I wcale tu nie chodzi o jakieś plastikowe pudło z wiatraczkiem zwane lodówką samochodową tylko o prawdziwą lodówkę z zamrażalnikiem. Jak to zwykle z kamperami bywa zwykła „cywilna” lodówka nie nadaje się do zastosowania. Głównie ze względu na duże zużycie energii. Ale świat goni do przodu a postęp techniczny w kierunku zmniejszenia zużycia energii w lodówkach powoduje, że budowniczy kamperów coraz śmielej spoglądają w tym kierunku. W kamperach dawniej a jeszcze i w wielu dzisiaj nawet nowych stosowane są lodówki absorcyjne  przystosowane do zasilania 12 V napięcia stałego, 230 V zmiennego plus zasilanie gazem. Są to lodówki niskosprawne w sensie energetycznym, pobierają dużo prądu. W czasie gdy pracuje silnik kampera zasilane są napięciem 12 V, gdy silnik gaśnie szybko przełączają się na palnik gazowy, gdyż dalsze zasilanie z instalacji 12 V spowodowałoby szybkie rozładowanie akumulatora. Jak szybkie? Specyfikacja najnowszego typu lodówki absorbcyjnej 70 l pokazuje zużycie energii na poziomie 2500 Wh/24h. Akumulator 100 Ah ma w sobie ładunek 100 Ah x 12 V = 1200 Wh.  Pomijając sprawność rozładowania akumulatora i jednoczesny pobór energii przez inne odbiorniki wyraźnie widać, że nie ma szans by taka lodówka pracowała dłużej niż 12 godzin. Problem ten ujawnia się na przykład na promach, gdzie jest zakaz używania gazu i nie ma podłączenia do 230V. I jak widać możliwość przełączenia się na gaz lub zasilanie 230 V nie jest zaletą tych lodówek jak to podają producenci a przykrą koniecznością. Kampera z lodówką absorbcyjną poznacie po dwóch wielkich kratkach wentylacyjnych, lodówka i jej palnik gazowy wymagają stosownej wentylacji.

W moim kamperze zastosowano nowoczesne rozwiązanie w postaci lodówki kompresorowej. Ma ona pojemność 80 l  i zasilana jest tylko z instalacji 12 V. Zasada działania podobna jest  jak w lodówkach domowych. Wyjątkowo niskie zapotrzebowanie na energię powoduje, że może być zasilana z akumulatora pokładowego przez wiele dni bez groźby jego rozładowania. Lodówka wyposażona jest jednak na wszelki wypadek w zabezpieczenie podnapięciowe i w razie nadmiernego rozładowania sama się wyłączy chroniąc akumulator przed uszkodzeniem. W ciągu dwóch lat eksploatacji kampera nigdy nie doszło do takiej sytuacji a trzeba dodać, że jeszcze ani razu nie przyłączaliśmy się do sieci 230 V. O bilansie energetycznym kampera i instalacji elektrycznej  przeczytacie tutaj.

Lodówka zabudowana jest pod łóżkiem, drzwiczki otwierają się szeroko zapewniając dobry dostęp. Można wybierać spośród kilku stopni intensywności pracy. Można zamrażać np. lód lub grzyby, można też zdemontować zamrażalnik i używać lodówki tylko jako chłodziarki.  Nie warto by chłodziła mocniej niż potrzeba, chodzi o oszczędności energii. Lodówka kompresorowa nie wymaga komina i tak intensywnej wentylacji jak absorbcyjna, nie ma więc potrzeby wycinania otworów w obudowie kampera. Powietrze do chłodzenia wymiennika ciepła zasysane jest szczeliną pod lodówką i wydmuchiwane do bagażnika.

Korzyści z posiadania normalnej lodówki na pokładzie trudno przecenić. Wyjeżdżając przepakowujemy po prostu zawartość domowej lodówki do tej w kamperze. W zamrażalniku lądują przygotowane i zamrożone wcześniej potrawy, wykorzystywane potem w miarę potrzeb. Zakupy można robić co kilka dni a nie codziennie, nic się nie psuje i nie rozpuszcza w upale. Jak zdecydujemy się na gotowanie potrawy można przechować kilka dni. O chłodzeniu napojów (bezalkoholowych oczywiście) nie wspominam, przecież to oczywistość.