Największą dla nas zaletą Roztocza, oprócz jego uroku oczywiście, jest niewielka odległość jaką musimy pokonać. Wyruszyliśmy w piątek po piętnastej w zasadzie bez planu. Dlatego właśnie jechaliśmy sobie powolutku, niespiesznie, delektując się otoczeniem.Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Suścu. Ośrodek Wczasowy „Roztoczanka” z chyba najlepszą w tej miejscowości restauracją jeszcze nie był w pełni przygotowany do sezonu, trwały prace przy basenie. Dodatkowo rozpoczynał się tam zlot motocyklistów, wiec po obiedzie szybko uciekliśmy z tego gwaru, hałasu i głośnej muzyki. My szukamy przecież zupełnie czegoś innego. Następny przystanek – parking przy Rezerwacie Czartowe Pole. Cicho, pusto. Z przyjemnością, po raz nie wiadomo już który, przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wzdłuż rzeki Sopot.

Naszym zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych szlaków Roztocza, dlatego zawsze zachęcamy do odwiedzenia tego miejsca. Bardzo blisko są też inne, nie mniejsze atrakcje jak rzadko odwiedzane Szumy na rzece Sopot w Nowinach i kamieniołom w Błudku.

Z Czartowego Pola niedaleko już do Józefowa. Sprawdziliśmy co tam się dzieje nad zalewem. Widać, że jeszcze nie sezon, restauracja przy plaży nieczynna pomimo piątkowego popołudnia. Ale plaża obszerna, teren wokół zalewu ładnie zagospodarowany. Z pewnością może stanowić alternatywę dla zatłoczonych plaż choćby pobliskiego Krasnobrodu. Z innych rzeczy wartych zobaczenia w Józefowie polecamy nieczynny kamieniołom z wieżą widokową.

Ruszamy dalej.  Pojechaliśmy do Górecka Kościelnego i tam zatrzymaliśmy się na nocleg na polu namiotowym przy karczmie „Nad Szumem” (50.502159, 22.970254). Sympatyczne miejsce wśród sosen, jest wszystko czego potrzebuje kamper i jego mieszkańcy: prysznic, toaleta, śmietniki, prąd. My z prądu nie korzystaliśmy, zapłaciliśmy 20 PLN. W Górecku Kościelnym jest modrzewiowy kościół, kapliczka na wodzie, aleja dębów, sporo szlaków pieszych i rowerowych. Górecko Kościelne należy traktować jako  punkt obowiązkowy wszystkich wyjazdów na Roztocze.

Sobota, 16 czerwca

Z rana, gdy słońce jeszcze nie doskwierało, poszliśmy najpierw czerwonym szlakiem do Rezerwatu Szum. Kierując się potem znakami ścieżki edukacyjnej przeszliśmy przez tamę i okrążyliśmy cały zalew. Przesympatyczna trasa leśna z jagodami i malinami.

Po niezłym obiadku w karczmie przejechaliśmy do Tereszpola by rozpocząć następną trasę. Zostawiliśmy kampera na końcu brukowanej drogi i poszliśmy pieszo zielonym szlakiem do Florianki, położonej już na terenie parku narodowego. Troszkę było gorąco, ale spora część drogi wiodła przez las. Szlak  rzadko uczęszczany, piesi turyści licznie tu nie docierają. Florianka to raczej cel wycieczek rowerowych ze Zwierzyńca lub od strony Józefowa. Po powrocie do kampera późnym już popołudniem poprzez Szozdy i Sochy dotarliśmy do Zwierzyńca. Tym razem postanowiliśmy zostać na noc na kempingu. Kemping w Zwierzyńcu (50.609411, 22.962195) obszerny, dużo miejsca, zielona trawka, ładne sanitariaty. Cena bez prądu-33 PLN. Ludzi niewiele, oprócz nas stał jeszcze jeden kamper, dwie przyczepy i kilka namiotów.

Niedziela, 17 czerwca

Przed południem sympatyczny spacer nad stawy Echo, już też chyba po raz setny, ale jeszcze nam się nie znudziło. Potem przejazd do Starej Huty. Kampera zostawiliśmy przy końcu drogi asfaltowej i poszliśmy za znakami ścieżki dydaktycznej w kierunku Senderek. Trasa początkowo była dobrze oznaczona, później troszkę gorzej, trzeba uważać. Jak minie się gospodarstwo trzeba skręcić w prawo i miedzą przejść w kierunku lasu. Znak nakazujący skręt jest na drzewie ledwo widoczny.

W lesie, tam gdzie są sztolnie oznaczenia są już wyraźne. Sztolnie i wyrobiska robią duże wrażenie. Cała góra jest nimi poprzecinana. Tam na górze jest zresztą jeszcze jedna ścieżka edukacyjna dotycząca nietoperzy. Sztolnie są dla nich idealnym siedliskiem.

Ścieżka doprowadziła nas do wsi Senderki. Tam, by zamknąć zgrabną pętelkę skierowaliśmy się w lewo czerwonym szlakiem. Gdy za 100 m skończył się las skończyły się i oznaczenia. Trochę na „czuja” poszliśmy, w upale, ostro pod górę zarośniętą drogą. Co prawda był to najgorszy odcinek całego szlaku ale przepiękne, rozległe widoki ze szczytu wzniesienia zrekompensowały wszystko. Aż dziw, że to miejsce nie jest oznaczone jako punkt widokowy. Widać już było zabudowania Starej Huty, wkrótce pojawiły się na powrót  czerwone oznaczenia. Polecamy ten szlak szczególnie właśnie o tej porze roku. Po drodze było mnóstwo dzikich czereśni czerwonych i czarnych, malin, poziomek i czarnych jagód. Prawdziwa uczta! Nie można się było oderwać.

Niby to Roztocze już znamy, byliśmy tu wielokrotnie ale mowy nie ma o nudzie!

Za każdym razem udaje się znaleźć nowe ciekawe miejsca a z perspektywy kampera te stare wyglądają równie ciekawie. Z przyjemnością zauważamy zmiany, nowo wyremontowane drogi, nowe ścieżki piesze i rowerowe, zadbane okolice zalewów. Turystów też zauważalnie więcej jednak, jak na razie przynajmniej, nie do tego stopnia by było to uciążliwe.

Nie jest to nasza jedyna relacja z Roztocza. Poprzednia jest tutaj. A tu jest kolejna .