Planowaliśmy, że w czasie właśnie tego wyjazdu na Roztocze nie będziemy nic robić, po prostu wypoczywać.  Ale z tym nicnierobieniem to wcale nie takie proste. Wytrzymywaliśmy tego nicnierobienia może 10 może 15 minut i już nas podrywało żeby gdzieś iść, coś zwiedzać.  Tym razem poruszaliśmy się kamperem wzdłuż rzeki Wieprz od Krasnobrodu do Zwierzyńca. Zawsze podobały się nam  miejsca, gdzie gospodarze w pełni wykorzystują atuty jakie daje korzystne położenie, pobliskie lasy, rzeka. I w Krasnobrodzie i w Zwierzyńcu tak jest a ozdobą miejscowości są pięknie zagospodarowane zalewy. Również sama rzeka Wieprz pomiędzy tymi miejscowościami nabrała innego blasku i o ile jeszcze nie jest, to na pewno już niedługo zostanie Mekką kajakarzy. Łatwa i malownicza trasa z nowymi stanicami wodnymi pozwala poznać uroki spływów kajakowych wszystkim, także tym najmniej zaawansowanym turystom. My tym razem z kajaków nie korzystaliśmy, nęciły nas przede wszystkim długie spacery leśnymi ścieżkami.

Niestety szerokie otwarcie na turystykę na Roztoczu ani w Krasnobrodzie ani w Zwierzyńcu nie przełożyło się otwarciem na turystykę kamperową. Nigdzie nie znaleźliśmy obiektów infrastruktury dla nas adresowanej, wręcz przeciwnie, szafowanie znakami ograniczeń tonażu do 2,5 lub 3 t. w najatrakcyjniejszych miejscach nieodparcie  nasuwa przypuszczenie, że raczej nie jesteśmy tam faworyzowani. Jeżeli nawet nie zrobiono tego celowo to zrobiono to bezmyślnie.  Znak zakaz wjazdu samochodów ciężarowych w zupełności by wystarczył.

W Krasnobrodzie zatrzymaliśmy się na nocleg na parkingu tuż koło zalewu. Parking ten, jako  jedyny chyba nad całym zalewem nie dość że niepłatny, to jeszcze jest dostępny dla samochodów do 3,5 t. Zdecydowanie polecamy to miejsce ale wydaje się, że można na nie liczyć tylko poza sezonem, gdy turystów już mniej. W Krasnobrodzie zobaczyliśmy chyba wszystkie miejsca polecane przez przewodniki i pospacerowaliśmy leśnymi ścieżkami w okolicy. Jako że sezon grzybowy akurat  się rozpoczął, nie udało się ominąć kilku podgrzybków i prawdziwków rosnących prawie na ścieżce. Wylądowały natychmiast w garnku i nie upłynęła nawet godzina od ich zebrania, gdy zamieniły się w smakowity sos grzybowy, pierwszy w tym roku.

Przemieszczając się wzdłuż rzeki z Krasnobrodu do Zwierzyńca zatrzymywaliśmy się po drodze, między innymi w Hutkach przy źródlisku, w Bondyrzu przy młynie, w Guciowie przy słynnej zagrodzie (komercja straszna), w Obroczy. Wszędzie sporo ludzi i samochodów, widać głównie rejestracje miejscowe ale jest też i sporo „egzotycznych”, z całej Polski.

W Zwierzyńcu niestety, tak jak w Krasnobrodzie część ulic ograniczona jest tonażowo. Jednak  mimo tego wygodnych do parkowania miejsc w mieście i nad zalewem Rudka jest sporo i, w przeciwieństwie do Krasnobrodu, wszystkie te miejsca są bezpłatne. Miasto jest pełne turystów, jest bardzo dużo rowerzystów a na rzece i zalewie wielu kajakarzy. Na okolicznych Roztoczańskich szlakach  też nietrudno było kogoś spotkać. To wszystko cieszy, ale to przecież już wrzesień. Co tam musi się dziać w szczycie sezonu? Na nocleg zatrzymaliśmy się na parkingu niedaleko browaru nad brzegiem Stawu Kościelnego.  Wybór był trudny, rozważaliśmy bowiem możliwość noclegu nad zalewem Rudka, też w przepięknym miejscu. Bliskość ogródka piwnego w browarze jednak przeważyła szalę. I znów, podobnie jak w Krasnobrodzie zobaczyliśmy chyba wszystkie miejsca polecane przez przewodniki i pospacerowaliśmy leśnymi ścieżkami w okolicy. Z nowych dla nas rzeczy (a byliśmy w Zwierzyńcu bardzo dawno temu) polecamy odrestaurowany Zwierzyńczyk i ścieżkę ze Zwierzyńczyka w kierunku Echa.

Pięknieje i rozkwita nam nasze Roztocze, całość obrazu psuje jednak stan dróg. Owszem, niektóre drogi zostały wyremontowane lub są akurat w trakcie remontu. Nietrudno jednak trafić a właściwie trudno ominąć drogi w takim stanie, że to raczej wspomnienie ich fatalnej jakości a nie wspomnienie atrakcji Roztocza pozostaje długo w pamięci.

Kolejna relacja z Roztocza.