Blog został ostatnimi czasy zaniedbany. Biję się w piersi. Robiliśmy wiele rzeczy dla innych, a dla bloga czasu zabrakło. Tak już w przyszłości nie będzie! Wszystko nadrobimy.

                      III Pielgrzymka Karawaningowa na Jasną Górę.

Od spotkania w Częstochowie zaczynamy swój nowy sezon karawaningowy. Po powrocie z dalekiej północy, kamper „odpoczywał” w Krakowie. Tej zimy, więcej czasu poświęcamy naszej małej podróżniczce – Justynce.

        

        Od 10 do 12 kwietnia 2015 jesteśmy „zakotwiczeni” na olbrzymich parkingach jasnogórskich. W sumie na zlot (pielgrzymkę) przyjechało z kraju, a nawet z za granicy, 388 załóg (przyczep i kamperów). Ilość imponująca! Nie słyszałem, aby jakiemuś organizatorowi, udało się zebrać w jednym miejscu więcej uczestników. Warunki dla karawaningowców są tutaj bardzo dobre. Sam pobyt na strzeżonym parkingu „co łaska”. Opłata wnoszona jest w czasie wjazdu na teren postojowy. Zwyczajowo przyjęto, że wypada wpłacić 10 złotych za jedną dobę. Możemy tu przyjechać również indywidualnie, co już wcześniej, osobiście sprawdziliśmy. Dla zainteresowanych koordynaty bramy wjazdowej na parkingi:  N  50.812299°  E 19.094396°. W czasie zlotu, a myślę, że i dla indywidualnych kamperowców, koszt podłączenia do prądu, to wydatek 10 złotych dziennie. Wodę też znajdziemy i jeden, czy dwa kanistry, możemy sobie nabrać. Trzeba jednak pamiętać, że teren parkingów, to nie kemping i nie możemy tutaj zachowywać się niestosownie! Uszanujmy gościnność Ojców Paulinów. 

 

        

        W czasie pielgrzymki była okazja spotkać się ze starymi znajomymi. No cóż, jak się miesiącami wędruje po świecie, to krajowe życie towarzyskie na tym cierpi. Tymczasem Komplecik nabiera coraz większego doświadczenia karawaningowego, a Adi w końcu stał się kamperowcem (czytaj: właścicielem kampera), gdyż nabył i przybył na zlot, swoim fajnym, białym domkiem. Poznaliśmy też członków ekskluzywnego Camper Net Clubu. Zlot ten miał charakter pielgrzymki na Jasną Górę, albo pielgrzymka miała charakter zlotu karawaningowego, dlatego nie mogło zabraknąć wśród nas, nieoficjalnego kapelana polskich karawaningowców – księdza Mariusza.

 

W czasie częstochowskiego zlotu był też czas na spacer z OLYMPUSEM E-P5 po jasnogórskim wzgórzu. Wiele tam interesujących motywów dla fotografii architektury. Pod murami klasztoru spotkaliśmy jeden ze zlotów motocyklistów. Bo jak to w Polsce bywa, zlotów motocyklowych na Jasną Górę jest kilka.

W ciągu tych trzech dni udało mi się wygospodarować kilka godzin, na rowerową jazdę po ziemi częstochowskiej. Na dystansie tych 100 km udało mi się zobaczyć kilka fajnych miejsc, ot choćby kościół w Dankowie, który ostał się wśród ruin zamku bastionowego z XV wieku.

Nastał w końcu czas powrotu do Krakowa. Ale po to wymyślono karawaning, aby być sobie  sterem, żeglarzem i okrętem czyli odcinek 140 kilometrów pokonywaliśmy przez 2 dni. Po raz kolejny przekonałem się, że Jura Krakowsko-Częstochowska jest ciągle niedoceniana w karawaningu, a są tutaj i fajne miejsca postojowe i ciekawe zabytki. Tu przykładowo Ogrodzieniec po lewej, a po prawej prywatny zamek,  no może jego ruiny w Mirowie.
Sezon 2015 rozpoczęty, a teraz czas na przygotowania do podróżniczego Festiwalu Navigator.