[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=BPuIe0GyfLQ&feature=related]

Gdy wjechaliśmy na kemping Marina w Ostrowie byliśmy zachwyceni jego intymnością – trzy kampery na krzyż z dwiema przyczepami, cisza przerywana kukaniem kukułki i małe jeziorko na własność. Niestety, te same powody, które nam tak bardzo przypadły do gustu, jednocześnie są gwoździem do trumny tego miejsca. Kemping Marina prawdopodobnie w przeciągu roku zniknie z kempingowej mapy Polski.

Obiektywnie, maleńkie Jezioro Ostrowskie nijak nie może konkurować z dużo większymi sąsiadami  – Jeziorem Lubiąż w Lubniewicach czy dwoma jeziorami łagowskimi – Trześniowskim i Łagowskim. Z drugiej strony jednak może być zaciszną bazą wypadową do rowerowych wypraw w kierunku Łagowa czy Lubniewic właśnie albo wędkarską oazą (a w wędkowaniu wcale nie chodzi o to, żeby złowić rybę, o nie). Wydaje mi się, że nie każdy lubi nocować w zaludnionych ośrodkach z mydłem i powidłem, czyli w miejscach, gdzie znajdziemy domki, przyczepy, budynki betonowe z różnych czasoprzestrzenni, namioty i Bóg wie co jeszcze, wszystko to  na kupie i z zawartością ludzką różnego autoramentu. Choć obłożenie kempingu Marina mówiło, że wszyscy oprócz nas, kilku wędkarsko nastawionych Szwajcarów i wojskowego-Niemca-jednak -nie-psychopaty tak właśnie preferują.
Upraszczam, rzecz jasna –  zarówno w Lubniewicach, Łagowie, jak i Przełazach i kilku innych większych miejscowościach letniskowych w tym regionie można znaleźć fajne kempingi bez popeerelowsko-motłochowego  pierwiastka. Jednak uważam, że to niesprawiedliwe, że taki przyjemny kemping jak ten
w Ostrowie umrzeć musi śmiercią naturalną, a skłonność do solidaryzowania się z przegrywającymi każe mi
o niego walczyć.

www.camping-marina.eu
(vel camping-mariana – mój Chłop zwany Maryanem głupkowato ucieszył się tą poczynioną przeze mnie
w szkicu literówką).

W Ostrowie nie ma nic, nawet sklepu, tylko coś śmierdzącego związane z produkcją mleka, fabryka pewnie:). Do najbliższego sklepu w Sulęcinie jest równiutkie 2,5 km, sprawdziłam, kiedy zabrakło nam piwa,  a to przed meczem Polska-Czechy było.
Sam Sulęcin, całkiem przyjazny zresztą,  słynie z dobrze zorganizowanych ścieżek rowerowych, którymi można się dostać nad jeziora wokół.

P.S. Każdy kolejny kamperowy wyjazd skłania mnie do przekonania, że ciagniemy za sobą jakąs burzową chmurę, gdyż gdzie nie pojedziemy, tam zaliczamy większą lub mniejszą ulewę. Ta ostrowsko-sulęcińska dostarczyła nam za to wrażeń estetycznych, bo pomalowała świat na piękne kolory.

Tytułem zakończenia, APELUJĘ:  siostry i bracia kamperowcy, przyrodni przyczepowcy i kuzyni namiotowcy – ratujmy Camping Marina w Ostrowie. Bóg zapłać.

ADELANTE!

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułZ cyklu "odkrywamy Lubuskie": Kemping nr 261 i bronkowska agroturystyka
Następny artykułŁagów 23-24.06, kemping Zacisze
DreamsOnWheels czyli Judyta i Marcin, twórcy bloga dreamsonwheels.pl. "Manifest" na temat podróży kamperem: Kamper to możliwosć, bo tak niewiele trzeba – benzyna i jedziesz. Kamper to podróż. Całoroczna. Wliczając planowanie. Kamper to wolnosc. Kamper to poszerzanie horyzontów. Kamper to ucieczka z domu. W domu ludzie umieraja. Kamper to sens życia, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało. Opisy wypraw pochodzą oczywiście z bloga dreamsonwheels.pl